Trzydniowa trasa przez przepiękną pustynię, „malowaną” wszelkimi odcieniami wszystkich kolorów. W oddali góry i skały w najróżniejszych rozmiarach i kształtach, momentami tworzące krajobraz jak z Marsa lub innej dziwnej planety. Cudo! Jak to na pustynię przystało niedobór cywilizacji i silny wiatr, na szczęście w tę stronę fordewind i baksztag lewego halsu, tylko czasami przechodzący w półwiatr spychający nas z drogi. Zobaczymy, co będzie w drodze powrotnej 😉
Obydwa noclegi udało się nam (tzn. Ani) załatwić u Indian Navajo. Pierwszy w kościele ⛪, dzięki dobroci pastora Waltera i jego żony Heleny, którzy nawet pomodlili się za nas, za nasze rowery, za opony, żeby się nie przebijały, za projekt dookoła świata, za nasze rodziny i przyjaciół, za Polskę i za USA i jeszcze za inne ważne sprawy. Bardzo ciekawe doświadczenie 😍. Drugi nocleg w takiej sali ze stołem prezydialnym, w której zwykle na filmach spotykają się mieszkańcy miasteczka, w tym wypadku członkowie plemienia i rozmawiają o swoich ważnych sprawach i coś tam uchwalają.
7 marca – Flagstaff – Cameron, 85km, 380m przewyższenia
https://strava.app.link/jRfrcoiySU
Zobaczcie ten dzień na filmie:
8 marca – Cameron – Gap, 54k m, 460 m przewyższenia
https://strava.app.link/9jjC1oiCVU
9 marca – Gap – Page, 72k m, 390m przewyższenia
https://strava.app.link/iyT2n3nCVU
Dodaj komentarz