Admin14 lutego. O 4 rano dotarliśmy do campingu w Catalina State Park. Ponieważ część naszego sprzętu czeka lub podróżuje jeszcze po Stanach, rozbiliśmy dwa namioty dla chłopaków, a my z Anią dospałyśmy do rana w samochodzie. W bardzo niedalekiej odległości wyły kojoty. Rano Marek przygotował do drogi dwa rowery, które już ze sobą mamy. Odebraliśmy od Barta i Aggie dwa kolejne rowery i resztę sprzętu. Po południu zaczęło padać, a właściwie lać, namioty, które swoje już przeżyły przeciekają 😞 Przyjaciele zabrali nas do domu – mamy ciepło i sucho 😍
15 lutego. Opady deszczu spowodowały, że przez nasz camping przepłynęła rzeka. Jeszcze nie wiemy, co zostało z naszego sprzętu, gdyż odcięło nam drogę dojazdową. Dopiero wieczorem woda opadnie, jeśli przestanie padać 🌧️🌧️🌧️
Jednak dziś nie ruszymy w drogę 😭 piąty ostatni rower dotrze do nas dopiero w poniedziałek. Kolejna zmiana trasy – nie wyjedziemy na Mount Lemon, droga zamknięta ze względów bezpieczeństwa – podczas gdy u nas padał deszcz, 2000 m wyżej spadł śnieg. W każdym razie mamy kilka dni lenistwa: doprowadzimy rowery do porządku, zaimpregnujemy namioty, przygotujemy flagę, pobiwakujemy i pozwiedzamy okolicę.
Tego dnia odwiedziliśmy z Aggie Saguaro National Park – krajobraz jak u Lucky Lucka i Strusia Pędziwiatra 🏜️ Marek miał bardzo bliskie spotkanie z kaktusem 😵
Woda 🌊🌊🌊 w naszym obozie nie opadła do wieczora i dalej korzystamy z przemiłej gościnności Aggie i Barta 💖 Pięknie dziękujemy 😍
Wieczorem z naszymi gospodarzami bawiliśmy się w fantastycznej meksykańskiej 🌮🌯🥙🌶️ knajpce Mia Tierra.
Od razu widać, że krajobraz z kaktusami zrobił na Jaromirze duże wrażenie!
Powodzenia!
Olbo