Psst! Zdradzimy Wam tajemnicę. W Moab zrobiliśmy sobie dzień bez roweru!
Nie znaczy to jednak, że próżnowaliśmy! Trochę było nam smutno, że nie udało nam się zejść do rzeki Kolorado w Wielkim Kanionie. Postanowiliśmy odbić sobie tę niepowetowaną stratę – RAFTINGIEM. 🚣♀
Następnego dnia, zregenerowani i wyspani ruszyliśmy do Parku Narodowego Canyonlands. Tego dnia zrobiliśmy ponad 100 km i z przewyższeniami ponad 1000 m. ‼
Do tego mieliśmy szczęście z noclegiem – dwóch Amerykanów oddało nam miejsce kempingowe, bo musieli wcześniej wyjechać (o kemping w ogóle nie jest łatwo w tak popularnych miejscach, bo w Utah są ferie wiosenne).
Następny dzień, ku naszemu zaskoczeniu, przywitał nas śniegiem…❄❄❄ Znowu.
Na szczęście to był tylko krótki opad, a reszta dnia obłaskawiała nas słońcem. 🌞 Większość czasu jechaliśmy po nieutwardzonych drogach podziwiając zakątki okolic Canyonlands.
Końcówka drogi do Green River, gdzie dziś nocujemy wiodła starą autostradą – festiwalem kolein, dziur i szutru… Ale przynajmniej było z górki😎
BikesterCampzAddnature A tak swoją drogą
Dodaj komentarz