Po wyruszeniu z Pukaskwa National Park, przekroczeniu Black River, noclegu nad White Lake dotarliśmy do White River. Nad White Lake okazało się, że niedaleko nas nocą miś pałaszował ryby prosto z jeziora. White River z kolei słynie z misia zajadającego się miodem – to bowiem miasto… Kubusia Puchatka. To tu zaczęła się jego historia.
W White River w 1914 r. zatrzymał się kanadyjski oddział jadący na front I Wojny Światowej. kapitan Harry Colbourn kupił tu małego czarnego niedźwiadka, którego nazwał Winnie od Winnipeg, swego rodzinnego miasta. Niedźwiadek zawędrował z oddziałem do Europy, trafił do londyńskiego zoo, gdzie odwiedzał go mały Christopher, syn pisarza A.A. Milne. Tak narodził się Winnie-the-Pooh. My jesteśmy skłonni uwierzyć w tę historię bo gdzie indziej jak nie w Kanadzie są prawdziwe stumilowe lasy 🙂
Tymczasem nadajemy do Was z Wawy. Nie żebyśmy się tak rozpędzili i już do stolicy Polski zawitali – Wawa to w narzeczu ludu Ojibwe „gęś Bernikla” i w miasteczku o takiej nazwie, nad którym góruje statua tego wdzięcznego ptaka po przejechaniu prawie 600 km zatrzymaliśmy się, gdzie zostaliśmy fenomenalnie ugoszczeni przez Polaków – Teresę i Marka Kozik, prowadzących The Best Northern Motel. Tyle wieści na chwile obecną – kolejne pewnie już z granicy CAN-USA. Teraz czas na naleśniki z syropem klonowym 😉

Dodaj komentarz