Z nastaniem poranka nasz gospodarz zniknął, więc z rejsu nic nie wyszło (a zapowiedź była jak w dobrym serialu) 😉 Nie mogąc czekać w nieskończoność w końcu ruszyliśmy w dalszą drogę. Cóż z dużej chmury mały deszcz. Odwrotnie niż na szlaku naszej wędrówki, gdzie potrafiło lunąć nawet z niepozornej chmurki, ale z wodoodpornymi sakwami Crosso nie obawialiśmy się żadnej ulewy.
Kanada to kraina wody – teren gdy tylko nie wspina się podjazdami to opada w liczne doliny strumieni, rzek, moczarów. Co rusz przejeżdżamy nad jakimiś Cold Creek czy Steel River – tym którzy próbowali nadawać im wszystkim nazwy brakowało już chyba inwencji twórczej. Ogrom przestrzeń nie do opisania. Objawia się to także coraz większymi odległościach pomiędzy siedzibami ludzkimi przedzielonymi dziesiątkami kilometrów lasów. Oprócz rzek i strumieni na trasie pojawiły się także wodospady. Tego dnia dwa – Rainbow Falls i Aguasabon Falls. Moc natury w czystej postaci. Nocleg wypadł nam na plaży w Terrace Bay z niesamowitym widokiem na Jezioro Górne.
Tylko lato nieśmiało wkraczające w interior nagle się wycofało. Wam tam w Polsce żar leje się z nieba, a u nas tymczasem temperatury 2-3-krotnie niższe. W nocy zatrzymują się ledwie trzy kreski ponad zero, a przecież szykowaliśmy się na letni etap. Ratują nas fenomenalne kurtki Pajak. Dobrze, że są z nami 🙂 Na kolejny nocleg zatrzymaliśmy się na kampingu tuż przy plaży w Neys Provincial Park – ciepły prysznic przywracał krążenie w przemarzniętych kościach.
Po zrobieniu 400 km i dojechaniu do Pukaskwa National Park postanowiliśmy zrobić sobie weekendową przerwe. Miejsce warte jest zatrzymania się na dłużej. Mimo wieczornego deszczu dzięki tarpom Lesovik mogliśmy sobie zapewnić niemal domowe warunki 🙂 Dwójka miejscowych Kanadyjczyków, która zagadnęła nas w Marathon podczas uzupełniania zapasów prowiantu gdy dowiedziała się o naszej wyprawie niespodziewanie dowiozła nam zapasu drewna i słodkości na przetrwanie chłodnych wieczorów. Ot, typowa gościnność kanadyjska:) Czas wykorzystaliśmy na odbycie trekkingów do wodospadów Chigamiwinigum Falls i Hook Falls oraz wzdłuż wybrzeża Jeziora Górnego tym bardziej, że zaczęło się wypogadzać. Prognozy na kolejny tydzień zapowiadają się optymistycznie. W poniedziałek ruszamy w kierunku White River na spotkanie ze znanym wszystkim niedźwiedziem, wyczekujcie więc kolejnych wieści 😉
Dodaj komentarz