STRONA ARCHIWALNA
Bike Jamboree

🇵🇱 #etap27a nadaje po raz ostatni.

#Etap27b skończył swoją podróż więc i my dołączymy się z końcowymi przemyśleniami na temat naszej sztafety. W końcu kiedyś to był jeden etap – 27. Dlaczego dopiero teraz? Ponieważ jesteśmy już w domach. Spokój, cisza, relaks. Można skupić się w myślach a nie tylko na szumie wiatru w uszach.

Od samego początku było wiadomo, że etap 27A nie będzie miał łatwej jazdy. W dwa tygodnie musieliśmy przejechać ponad 1200 km po asfaltach i szutrach Montany i Dakoty Północnej. Nie są to stany przyjazne dla rowerzystów. Przede wszystkim ze względu na ogromne odległości między miasteczkami. Taka sytuacja wymagała od nas pakowania większej ilości płynów i jedzenia na drogę, a to przekładało się na całkowity ciężar roweru. Do tego doszła pogoda, która płatała figle na każdym kroku. W przeciągu tych dwóch tygodni przejechaliśmy przez cztery pory roku. Zaczęło się od letnich upałów przechodzących w zimne noce, następnie była jesienna słota po czym przeszła burza śnieżna z odczuwalną temperaturą do -8. A przypomnijmy, że jechaliśmy w okresie 12-24 maja. Do tego ten wiatr, wiejący ciągle w twarz. Denerwujący, męczący, demotywujący. Przez 6 dni, dzień w dzień bił nas w twarz. Raz z lewej, a raz z prawej strony, ze średnią prędkością około 30km/h i porywach do 50km/h. Wiatr przewracający oparte o ścianę, w pełni obładowane rowery. Wiatr zatrzymujący nas na stromych zjazdach, wymuszający pedałowanie z górki, aby rower nie zatrzymał się. Nie będę kłamał. W takich warunkach mieliśmy momenty słabości, chwile załamania, ale wspólnymi siłami i wsparciem dojechaliśmy na czas do Fargo.

Ogromną rolę w sukcesie naszego etapu odegrały napotkane po drodze dobre dusze – osoby, które nas wsparły psychicznie, fizycznie jak i materialnie.

Becki i Lamar Wagnon z miasteczka Plevna, Montana – poznaliśmy ich w miejscowym barze, który był dla nas oazą po całodniowej jeździe w palącym słońcu, bez metra przydrożnego cienia, a dla nich jedynym miejscem w miasteczku, gdzie można zjeść obiad. Gdy rozmawialiśmy z miejscowymi na temat miejsc, w których można rozbić namioty, Becki i Lamar zaoferowali nam nocleg w swoim kamperze, zaparkowanym przed ich domem. Była to pierwsza taka oferta od obcych osób, więc wahaliśmy się, ale skorzystaliśmy z ich propozycji. Wieczór spędziliśmy na opowieściach, Lamar pokazał nam model lotniskowca USS Enterprise na którym służył, a o poranku Becki przygotowała nam pyszne śniadanie i kawę. I to był dopiero początek ludzi o dobrym sercu.

Jodi i Myron Schweitzer z miasteczka Medora, Dakota Północna – dzień po dojechaniu do Parku Narodowego Theodora Roosevelta pogoda stwierdziła, że czas pokazać rogi. Poranek przywitał nas niską temperaturą i deszczem, który po kilku godzinach zmienił się w grad. Wtedy pojawiały się także głosy o śniegu następnego dnia. Zostawiliśmy wszystko na kempingu i zjechaliśmy do miasteczka Medora, aby odebrać paczkę żywnościową i napić się ciepłej, dobrej kawy. Jedyną kawiarnią w miasteczku okazała się Farmhouse prowadzona przez Jodi i Myrona. Siedząc w kawiarni, popijając kawę i debatując, co dalej będziemy robić w takich warunkach pogodowych podeszła do nas Jodi i zaproponowała nocleg w kawiarni. Totalny szok! W takiej sytuacji ciężko odmówić. Do tego Myron pożyczył nam swojego pick-up’a aby przetransportować nasze mokre namioty i resztę klamotów do kawiarni. Dzięki nim noc spędziliśmy w ciepełku, z dostępem do prysznica, a rano poczęstowano nas super kawą o różnych smakach i rodzajach. Taka noc bardzo podnosiła nas na duchu. Tym bardziej, że za oknem już sypał śnieg.

Przed wyjazdem do kawiarni przyjechała stała klientka Jodi, która z zaciekawieniem wysłuchała historii o Bike Jamboree i o dalszych planach naszej grupy. Wzruszyła się wiedząc co nas czeka tego dnia. Bardzo chciała pomóc, więc wręczyła nam $50 na ciepły posiłek po drodze. W tym momencie wszyscy się wzruszyli. Żal było opuszczać to miejsce, ale musieliśmy.

Takich datków zebraliśmy jeszcze więcej. Tym razem od Polaków, którzy mijając nas na autostradzie widzieli Polską flagę na jednym z rowerów i zatrzymywali się, aby sprawdzić – co to? kto to?

Jeff, Josh Dunn i Heather i pozostałym, którzy pomogli w transporcie niektórych członków etapu.

Wszystkim wymienionym powyżej z całego serducha dziękujemy i wiedzcie, że mamy wobec Was wielki dług wdzięczności.

Podziękowania należą się także:

Bike Jamboree – za możliwość udziału w projekcie i bycia częścią czegoś, co mamy nadzieję że zapisze się na długo w kartach historii

Rowery KROSS – tyle tysięcy przejechanych kilometrów, a Wasze rowery Trans 9.0 dalej wiozą uczestników sztafety oraz ich tobołki spakowane w pojemne i wytrzymałe sakwy Crosso,

CST Poland – jak twierdzą w USA: jeżeli opona wytrzyma jazdę po amerykańskim szutrze to znaczy że jest warta zainteresowania. Wasze opony jechały po asfalcie, szutrze oraz rozbitej cegle i ani jedna się nie poddała

Primus Equipment – niezbędnik turystyczny dla każdego uczestnika oraz palnik turystyczny

Namioty Marabut

PAJAK – puchowe kurtki i spodenki, które uratowały nam skórę w trakcie załamań pogody

LESOVIK– za tarp, który posłużył jako parawan do prysznica oraz osłona przed słońcem, gdy w około brak był naturalnego cienia

Podziękowania także dla Medyk Rescue Team za wyposażenie etapu w apteczkę, która dwukrotnie się przydała

A także sponsorom naszego etapu:
Macrix Technology Group
Investdom Nieruchomości – Tylko Zaufani Profesjonaliści
Opolska Restaurant
Interower – Salon rowerowy
kreacja24.pl – agencja marketingowa
Kartoflove Placki
Weegree – praca dla specjalistów w Polsce i za granicą

Na koniec, jako lider chciałem pogratulować pozostałym członkom etapu ukończenia trasy. Pokazali siłę, determinację i wolę walki. Żadne z nich ani razu nie powiedziało, że nie chce już dalej jechać, że ma dość, że chce wracać do domu. A w tych warunkach, w jakich jechaliśmy owe stwierdzenie mogło paść w każdej chwili. Jeszcze raz gratuluje i dziękuję za mile spędzone dwa tygodnie.

Szczegółowy opis wydarzeń z etapu 27A pojawi się wkrótce na stornie Polski Bikepacker – zapraszam!

Dziękujemy za uwagę, pozdrawiamy wszystkich i życzymy przyszłym etapom szerokiej trasy oraz bezpiecznego dotarcia do celu.

Bez odbioru – Jarek Ciosek, lider etapu 27A.

Dodaj komentarz

Jarek Jerry Ciosek

Jarek Jerry Ciosek

Lider etapu 27 A

Jarek Jerry Ciosek – lider etapu 27-A. Od 10 lat mieszka w Chicago, skąd od niedawna moderuje stronę Polski Bikepacker. Na miejscu prowadzi także grupę na Facebooku pod szyldem Chicago Bikepackers. Jazda na rowerze towarzyszyła mu od małego, samym podróżowaniem, zwłaszcza wielodniowym, wkręcił się za Oceanem. Sam bikepacking poznał kilka lat temu mieszkając w Idaho. Na co dzień szpera w internecie i szuka ciekawych rozwiązań, które mogą przydać się w bikepackingu i którymi może podzielić się ze swoimi followersami. Ostatnio coraz więcej czasu spędza na przygotowaniach do wizyty w Polsce i do udziału w Rowerowym Maratonie Wisła 1200. Wolne chwile spędza z żoną, rekompensując jej swoje kilkudniowe pobyty poza domem, a gdy jej nie ma – chętnie grzebie przy swoich rowerach. kontakt@bikepackingpolska.net

Zuzanna Stemplewska

Zuzanna Stemplewska

Uczestniczka etapu 27-A

Zawodowo prawnik, choć jedną nogą była już na geografii. W czasach licealnych związana z harcerstwem. Zimą lubi narty (od tego roku również biegówki), latem rower i badmintona. Ciągle stawia przed sobą nowe cele i wyzwania. Otwarta na zmiany, spontaniczne działania i poznawanie świata. Od niedawna miłośniczka wschodu – zauroczona Bajkałem, mimo że rowerowa sztafeta prowadzi ją wprost w przeciwną stronę. Uwielbia bujać w obłokach i jeździć palcem po mapie 😉

Andrzej Sękowski

Andrzej Sękowski

Uczestnik etapu 27-A

Czynny rowerzysta, dzień bez roweru, to dla mnie dzień stracony ;). Lubię spędzać czas aktywnie, poza miastem lub na basenie. Na co dzień jestem związany z Poznaniem. Dzięki mojej pracy w IT odwiedziłem wiele ciekawych miejsc. Cały czas próbuję odnaleźć coś nowego, co może mnie zaskoczyć. Podróże zawsze przynoszą niezapomniane wspomnienia i tak będzie tym razem.

Łukasz Stolarski

Łukasz Stolarski

Uczestniczk etapu 27-A

Od niedawna mieszka w Warszawie. Zawodowo zajmuje się postprodukcją obrazu, efektami wizualnymi oraz animacją. Najbardziej lubi poznawać bliższe oraz dalsze okolice z siodełka rowera, chociaż latanie na paralotni nie jest mu obce. Od pewnego czasu próbuje się odnaleźć w mieście bez gór pod nosem.

Katarzyna Puczyłowska

Katarzyna Puczyłowska

Uczestniczka etapu 27-A

Na co dzień żołnierz zawodowy. W swoich aktywnościach lubię się zmęczyć, dlatego moją pasją jest bieganie. Jazda na rowerze pozwala natomiast poznawać świat z innej, tej ciekawszej perspektywy.

Krzysztof Ciosek

Krzysztof Ciosek

Uczestnik etapu 27 A

Uczestnik etapu 27-A. Stateczny mężczyzna, trójka dzieci odchowanych. Prowadzę własną działalność. Jeżeli tylko mam czas to siadam na rower i jadę. Stawiam przed sobą coraz to nowe wezwania. Często biorę udział w różnego rodzaju rajdach rowerowych na orientację. Razem z synem mamy wspólną pasję więc czemu nie.