STRONA ARCHIWALNA
Bike Jamboree

¡Hola! Amigos „Boże, to jest dramat🥵”

Lub
„Krew, pot i łzy” – dużo potu.
Sami nie wiemy co lepiej podsumowuje nasze pierwsze 3 dni drogi.
29 września nareszcie wyruszyliśmy! W niedzielny poranek o 8.00 rano pierwszy raz znieśliśmy zapakowane sakwy szczęśliwi z punktualnego wyrobienia się w czasie i… zaczęło się 😅 „moja opona jest miękka a wczoraj nie była..” „ej, moja też”, „o, a ja nie mam o co zaczepić sakw od dołu” etc.. Beng! 9:30 siadamy na rowery😐 lekko zirytowani ale podekscytowani przed drogą. Jedziemy! Przejechaliśmy 2 km i słyszymy trzask – poszedł bagażnik – a chwilę po nim jakby prześmiewczy odgłos mewy „HA HA HA HA” pozostawiający jakby w niedopowiedzeniu „ALE POJECHALI HOHO”. Aż sami się roześmialiśmy, że nawet mewa ma z nas niezły ubaw. Na szczęście Maciek szybko ogarnął sprawę wraz z najlepszymi przyjaciółmi wszystkich podróżników – trytytkami z kolei ze spadającym w jego rowerze łańcuchem nie było już tak lekko – decyzja „nie używamy 1,2 i 3”.
No dobra, jedziemy, szybko bo przed nami 100 km i nocleg u skauta Marco. Ekhm.
Zaraz zaraz, jakie „szybko”? Matka natura miała dla nas inny plan. „Proszę bardzo na dzień dobry stromiuśkie podjazdy, góra, dół, góra, dół i powtórz wiele razy” 🙁 Nasza trasa wiodła przez wiele przewyższeń i dodatkowo nie utwardzonych dróg, na które natrafiliśmy krótko po tym, jak udało nam się w końcu wystartować. W południe nie było żadnej chmurki na niebie, a temperatury sięgały ponad 30 stopni. Pojawiły się pierwsze łzy. A niedługo po nich pierwsza krew, kiedy to jeden z uczestników mimo przezornych, nieskończonych upomnień liderki o nie rozpędzaniu się na maksa (kto chce tego słuchać, skoro zjazd w dół taki fajny🙄) zaliczył poważnie wyglądającą wywrotkę. Druga gleba tego dnia była epicka i warta tego wyróżnienia w poście, ale nie niebezpieczna, ot taka pupcią w tropikalne 3 metrowe tataraki 😄. Potu było dużo od samego początku u wszystkich, ale tego akurat chciał każdy😉.
Do Marbelli dojechaliśmy na noc – droga nie pozwoliła inaczej ale tam czekał na nas nocleg i śniadanie zorganizowane w parafii przez skauta Marco i księdza Rafę. Było przyjemnie, smacznie i w ciepłej atmosferze. Dziękujemy jeszcze raz bardzo❤️!
Kolejny dzień miał być lżejszy – tylko 50 km dzieliło nas od Malagi. Ha, co to dla nas po wczorajszej setce. Zdziwiliśmy się, jak się wszystko może pokrzyżować kolejna lekcja z podróży „nie przyzwyczajaj się do swoich planów”.
Zamiast wyjechać rano ruszyliśmy o 11.00 – bo możliwość zjedzenia śniadania z księżmi była nie do odmówienia ❤️.
A potem to już niestety wcale nie z górki. Konkretne EL FLAKO, które zmusiło nas do łapania stopa do najbliższego serwisu, wykańczające podjazdy i taki upał, że nawet kaktusy usychały. Co więcej, jedna z uczestniczek zjechała nie tam gdzie trzeba, a za nią pozostała część ekipy. Po tym ustawiła zły punkt docelowy i dramat znowu gotowy. Po wielu kilometrach i komunikacji, nawigator ustalił, że „zaraz, zaraz ktoś tu jedzie źle bo punkty docelowe są inne” chwilowy zawał serca ogarnął wszystkich – „Czy to akurat my wspinamy się bez sensu?!”😱 po kilku minutach okazało się, że grupa z nawigatorem jedzie dobrze, a w tym samym czasie, gdzieś hen na dole grupa, która zjechała do malowniczego Ojen załamała ręce – czyli jeszcze raz pionowo w górę, powtarzając tym samym przewyższenia i trasę podwójnie 😟.
Dojechaliśmy, przeżyliśmy, ale co to za życie 😅
Cały dzień naprawił kochany skaut Thano i zorganizowane przez niego pyszne barbeque, które przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Przyszli inni skauci. Wieczór upłynął na rozmowach, śmiechu, jedzeniu i nauce języka polskiego 😅
Trzeci dzień minął dobrze, mimo 75 km wszystko poszło płynnie i dojechaliśmy do Nerji w końcu o normalnej porze 💃🕺. Była pierwsza plaża i kąpiel w morzu, uroczy hostel z tarasem na dachu.
Uff chyba po 3 dniach wychodzimy na prostą💪👏
Wkrótce relacja z kolejnych 3 dni! Stay tuned i trzymajcie kciuki 👍🙏

¡Adios!

Kącik suchych faktów😀

Dzień 1, 29 września, niedziela
Algeciras – Marbella
Trasa: 100 km
Przewyższenia: 1173m
Usterki:
– El flako: 1
– El spadnięte łańcucho: 2
– zepsuty bagażnik

Dzień 2, 30 września, poniedziałek
Marbella – Malaga
Trasa: 47 km
Przewyższenia: 796m
Usterki:
-El flako: 1

Dzień 3, 1 października, wtorek
Malaga – Nerja
Trasa: 75 km
Przewyższenia: 444 m

Anna Łapińska, Olga Antczak, Iwona Mahdalena Bączkowska, Hania Bączkowska, Mar Kosecka, Kevin Dybizbański, Maciek Zabojszcza

Dodaj komentarz