STRONA ARCHIWALNA
Bike Jamboree

Podsumowanie kolejnych 3 dni hiszpańskiej podróży?

„Dziwnie jest chodzić na nogach „😅
„Slow the flow”
„Tranquila” – oznacza podejście do życia na luzie, akceptację, że wszystko przychodzi z czasem, bez nerwów i stresu.

Tak jak po każdej burzy przychodzi słońce, tak i u nas po pierwszych trudnych 3 dniach w końcu przyszła pora na bardziej radosny czas, pod wieloma względami 😊.
Na przestrzeni trwania projektu przyjęło się, że na dotarcie teamu potrzeba 3 dni i w naszym przypadku sprawdziło się to w 100%.
Kochani – jest dobrze! 😁💪.
Zrobiliśmy spotkanie na szczycie, siedząc w kręgu przy campingowym basenie. Omówiliśmy co robimy dobrze, a co źle, ustaliliśmy zasady organizacyjne i podzieliliśmy się obowiązkami na rano i wieczór. Wraz z wypracowaniem reguł wspólnej podróży zmięnił się też teren na naszej drodze na mniej wymagający… Podjazdy były łagodniejsze a asfalcik jakby równiejszy. A może to my się wyrobiliśmy?? 😅 Jedno jest pewne – w końcu mieliśmy siłę na podziwianie widoków. A w Andaluzji – jednej z siedemnastu wspólnot autonomicznych tworzących Hiszpanię – było co podziwiać!❤️ Pojawiły się piękne nadmorskie pejzaże, a te górzyste (będące częścią najwyższego w Hiszpanii łańcucha gór Sierra Nevada) nas nie opuszczały😊. Czy może być lepsza mieszanka dla doznań wzrokowych niż to elektryzujące połączenie😍? Złoto-szary kolor statycznych gór poprzecinany oszczędnie plamkami zieleni oraz ciągle falujące błękitne morze, a to wszystko okraszone pięknym asfaltem i wędrującym po niebie niestrudzonym słońcem. W tym wszystkim wisienką na torcie były urzekające miasteczka, skromnie poukrywane między wzgórzami, białe, delikatnie uczepione do zboczy gór całkiem jak poranna mgiełka.
Zachwycające widoki i perspektywa zbliżającego się pierwszego od wyjazdu dnia wolnego dodawała nam wiatru w szprychy. Po pierwszym noclegu na campingu oczywiście udanym dzięki namiotom Marabut w Castilla de Banios przyszła pora na nocleg ponownie u niesamowicie pomocnych hiszpańskich skautów tym razem w Almerii. A tym samym nadszedł nasz wyczekiwany dzień przerwy!😊 Każdy miał inny plan na jego spędzenie jednak w jednym byliśmy zgodni – tej nocy śpimy długo!😀
Było pyszne śniadanie, wycieczka do Granady w wykonaniu jednych, a w wykonaniu innych do Decathlonu 😄, serwis rowerów, czas na plaży i w morskiej wodzie. Naładowaliśmy akumulatory, nadrobiliśmy telefony do rodziny i przyjaciół i … stwierdziliśmy, że dziwnie jest tak chodzić na nogach 😀 przebiera się nimi, przebiera, a w miejscu stoi – całkiem bez sensu. Nawet na plażę chcieliśmy jeździć na naszych KROSSikach❤️
Ale nie myślcie, że przez te 3 dni było tylko tak kolorowo. Oprócz dokuczającego i palącego skórę gorąca – zwłaszcza między godziną 13 a 17 ufundowanego przez obecny w Andaluzji gorący i suchy klimat – z nowości mieliśmy wyłamane szprychy i łapanie stopa do najbliższego serwisu (ponownie i znowu poszło szybciutko – idzie nam co raz lepiej 😀 ), poczwórne EL SPADNIĘTE ŁAŃCUCHO – dziewczętom z wyciąganiem zakleszczonego elementu pomogła Guardia Civil (cóż, naszym Paniom nikt nie odmówi pomocy 😉 i kilka EL FLAKO ale te niepozytywne zajścia wynagradzały widoki i muzyka płynąca z dzielnie dyndającego na liderskim rowerze głośniczka ☺️.
W następnym poście damy Wam znać jak w Andaluzji z kolei wygląda to co zostało stworzone ludzką ręką i co naszym zdaniem wspaniale dopełnia całości pokazującego się nam obrazu 😊 Tymczasem
Przed nami droga do Carboneras, Augilas i Murcii. Trzymajcie kciuki żeby wszystko poszło pomyślnie 🤗
Muzyczka, która nam towarzyszy💃🕺:

Kącik suchych faktów😄:

Dzień 4, 02 października, środa
Nerja – Castillo de Banios
Trasa: 70 km
Przewyższenia: 1350m
Usterki:
-el flako 2

Dzień 5, 03 października, czwartek
Castillo de Banios – Almeria
Trasa: 88 km
Przewyższenia: 793m
Usterki:
-el flako 1
-zerwane szprychy 2
-el spadnięte łańcucho 4

Dzień 6, 04 października, piątek
WOLNE!
Almeria
Trasa : 0km😀
Przewyższenia: 0 m😀
Usterki: 0😀

Ołłjeaaa

¡Adios! i do usłyszenia wkrótce!

Anna Łapińska, Iwona Mahdalena Bączkowska, Olga Antczak, Mar Kosecka, Kevin Dybizbański, Maciek Zabojszcza i Hania Bączkowska

Dodaj komentarz