STRONA ARCHIWALNA
Bike Jamboree

Ostatnia prosta za nami!

Ostatnia prosta za nami! Ostatnie dni, dość wyczerpujące, zakończyły się w Whitehorse
Po Haines Junction czekały nas dwa noclegi na dziko. Pierwszy z nich udało się zaplanować po 75km. W Rest Area nie było nikogo więc po raz kolejny pozwoliliśmy sobie zaanektować toalety i śmietnik następny nocleg, niezbyt planowo, odbył się u sympatycznej właścicielki private possession, która pozwoliła nam rozbić obóz u siebie w ogrodzie. Te noce możemy zaliczyć do mroźnych. Najgorszym momentem dnia przy takiej temperaturze jest ranek. Nie śmiemy porównywać się do etapów zimowych i ich – 30 stopni U nas, przy marnych – 10 stopniach, dzień zaczynamy od znalezienia fragmentu słońca i wysuszenia wszystkiego co możliwe, to jest śpiworów, nakładek na śpiwory zabezpieczających przed wilgocią, namiotów oraz mat (w razie wątpliwości – tłumaczymy : śpiwory mokre od dużej wilgotności ). Następnie trwa śniadanie, a po nim rozpoczynamy proces zwijania obozu. Po tym czasie najczęściej znów jest się głodnym
Wracając do tematu – po dwóch dniach dotarliśmy do nieoficjalnego celu naszej podróży – Takhini Hotsprings! Gorące źródła, a raczej dwa gorące baseny, dały nam chwilę relaksu   Niedziela – czas na Whitehorse. Nocleg ustaliliśmy z Księdzem Sławkiem. Po naszym przyjeździe, o godzinie 16.55, Ksiądz zgarnął nas w pięć minut na obiad do swoich parafian. Zmęczeni i brudni ale niesamowicie szczęśliwi opowiadaliśmy ochoczo o projekcie

Podsumowując : 17 dni jazdy, 1020km, dystans w pionie: w górę ok 5040m, w dół 4500m, 11 noclegów pod namiotem, dwie rozerwane sakwy, sześć załatanych dziur w dętkach. Trzy łosie, multum wiewiórek i kilkadziesiąt susłów. Milion uśmiechów, masa szczęścia, nieopisana ilość cudownych widoków. Spalone od słońca prawe strony twarzy i wysiedzone tyłki Warto było! Misja zakończona sukcesem. Cała trasa przejechana na rowerze przez kompletną ekipę etapu XVIII.

 

2 komentarze

Skomentuj Joanna Płochocka Skasuj odpowiedź