STRONA ARCHIWALNA
Bike Jamboree

No to widzieliśmy Łosia

No to widzieliśmy Łosia a właściwie Panią Łoś z dwójką dzieci! Zaskoczeni, przejechaliśmy rowerami tak z dwa metry od nich i zatrzymaliśmy się już w bezpiecznej odległości. Jakie To wielkie, dostojne i piękne!
A tuż obok przebiegł lis przez drogę. Gęsi spacerują po skrzyżowaniach pełnych samochodów.
Zrobiliśmy dzisiaj rowerami po Anchorage 46 km. Wreszcie mamy swój, sprawny środek transportu. Choć miejskie autobusy nie są złe, to trzeba za nie płacić i nie jadą tam, gdzie chcesz (płaci się niewiele bo 2 dolary za trasę, tylko odliczoną gotówką u kierowcy, zamiast biletu dostajesz uśmiech).
W drodze do Kincaid Park poznaliśmy Jamesa na składaku, rowerzystę, który przejechał już Niemcy, Francję, Szwajcarię i Włochy, ale w Polsce jeszcze nie był. No to zaprosiliśmy go.
Musimy przyznać, że amerykanie mają świetnie zorganizowane trasy rowerowe w parkach, miejscach wypoczynku i rekreacji. Specjalne tunele pod drogami, mnóstwo małych, ale solidnych mostów, świetne oznaczenie, parkingi i ubikacje. Dalej niestety jest gorzej. Czasami nie ma jak przejechać przez ulicę, a ruch ogromny.
O bagażach ani widu, ani słychu. EasyJet, który nawalił, kłamie na swojej stronie, że dostarczył 9 i 12-go, ale rowery odebraliśmy 11-go, a toreb z wyposażeniem nie mamy do dzisiaj (15.08.2018 22.44 – czas w Anchorage). Nikt nie wie, gdzie teraz znajduje się nasz bagaż.
No nic, planujemy już wypad do miejscowości Wasilla, czuję, że bagaż dojedzie jutro!
Good Day Polsko and Good Luck for Us!

Dodaj komentarz