STRONA ARCHIWALNA
Bike Jamboree

Kolejny dzień za nami, właściwie już prawie tydzień.

Kolejny dzień za nami, właściwie już prawie tydzień. Życie napisało nam swój scenariusz i mimo naszych planów ciągle jesteśmy w Homer. Bez rowerów i bagażu. Nie doleciały. Zostaliśmy tylko z tym co mieliśmy w podręcznym. Niewiele. Bez namiotu, śpiworów, sprzętu. Dzięki życzliwości napotkanych mieszkańców mieliśmy dach nad głową w chłodne noce (dziękujemy Sabina!). Obcy ludzie, obcym ludziom pomagają i stają się przyjaciółmi, a Homer stało się naszym drugim domem. Obeszliśmy je na piechotę wzdłuż i wszerz. Spotkanym osobom opowiadaliśmy o Bike Jamboree i Kazimierzu Nowaku. Wzięliśmy udział w amerykańskim, małym, prywatnym koncercie w garażu oraz spotkaniu miłośników łososia. Za nami kilka miłych wieczorów i rozmów o trudnym życiu na Alasce. Nocami, godzinami walczymy o odzyskanie bagaży i rowerów, dużo telefonów, maili, kilkanaście formularzy, rodzina również pomaga… Ale jest światełko w tunelu! A nasze skarpetki i jedyne spodnie piorą się w amerykańskiej pralce u Agnieszki i Norberta. Dziękujemy.

 

Dodaj komentarz