W końcu dojechaliśmy nad Ocean, co oznacza, że Bike Jamboree przemierzył kontynent Amerykański. Ale to nie oznacza, że kończymy naszą przygodę. Teraz musimy tylko znaleźć kogoś silnego, kto pomoże przerzucić nam pałeczkę do Afryki! Przygoda trwa. Nasza trasa wygląda teraz zupełnie inaczej. Jest sierpień i cała Ameryka zjechała tu na wakacje. Z cichych i spokojnych gór wjechaliśmy w szał nadoceanicznych kurortów. Deptaki pełne ludzi, sklepów i koniecznie wesołych miasteczek. Przez trzy dni jazdy zaliczyliśmy, park stanowy z dzikimi końmi, nocleg pod mostem, prom przez zatokę Delaware z podziwianiem delfinów, wieczorną kąpiel w oceanie, „małą” porcję lodów, wschód słońca, dwa Ocean City i długi spacer po boardwalk (deptak) w Atlantic City. Oczywiście spotkaliśmy też dwie kolejne fantastyczne rodziny, które przyjęły nas pod swój dach. Plus jest jeszcze taki, że jest tu strasznie płasko, tylko podjazdy na licznie występujące tu mosty wymagają od nas zwiększonego wysiłku, no i może częste ruszanie po czerwonych światłach jest wykańczające. My tu przejeżdżając przez jedną miejscowość mamy więcej świateł niż przez ostatnie dwa tygodnie. Jedziemy dalej szukać idealnego miejsca na rzucenie pałeczki do Maroko, trzymajcie kciuki za ostatnią prostą!
Ps. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego dla naszej dzielnej Kasi!

Dodaj komentarz